Edycja 32-2006R.

      Możliwość komentowania Edycja 32-2006R. została wyłączona
Nagroda Przewodniczącego Zarządu Głównego Katolickiego Stowarzyszenia
,,Civitas Christiana” 

DOROTA SUWAŁA

Weronika rozmyśla o wietrze

 

Staruszka

nosi okulary

bo bez nich potyka się o cuda

które jej nie dotyczą

 

Wszyscy ją opuścili

chora powłóczy nogami

podpierając się spróchniałą laską

jak wieczorną modlitwą św. Łukasza

zmęczonego całodniową służbą

 

Upadając

zawadza grzeszną nogą o kamień

który rodząc cierpienie wydaje jej się świętym

bo zbliża do Boga

dlatego czeka na jego modlitwę

która pomoże jej wierze zakwitnąć

Nagroda Przewodniczącego Zarządu Głównego Katolickiego Stowarzyszenia ,,Civitas Christiana” 

MARTA STĘPNIAK

Czasami się zapomina

 

To pamiętam z dzieciństwa:

garść piachu wrzuconą bez

powodu do kieszeni,

liczne potknięcia na

zbyt wysokich schodach

 

i muzykę, tak muzykę

ona była wszędzie

 

Pamiętam ręce

poplamione mieczem

i sok z czereśni na bluzce;

ogród z motylami,

a właściwie to motyle

z ogrodem

 

to wszystko pamiętam

 

Pamiętam twarze ludzi

i dachy domów

Pojedyncze rozmowy

i dopowiedziane historie

 

Pamiętam mech na plocie

i te odważne pokrzywy,

które nieraz pokąsały

łydki

 

Pamiętam sad jesienią, zimą,

wiosną, latem

 

Pamiętam sąsiadkę z

dołu i jej skrzypiącą

podłogę, pana Antka

i jego czarnobiały

telewizor

 

tylko siebie nie pamiętam

I nagroda

KAROL SAMSEL

Wiosna arlekina

 

dopiero dziewiąta rano a już słońce

zdążyło mi wypalić pastele na powiekach

cyrkowa przybudówka przypomina miejską spalarnię

jej kolor dopóki nie zmurszał był czerwienią bombek

choinkowych i pryskanych graffiti dziś zmatowiał

jak krew z miejsca zabójstwa którego nie popełniono

ciekawe jak Picasso sportretowałby takiego arlekina

dla artysty gotów byłbym nawet wetknąć między zęby

cygaro pewnie zaistniałbym na płótnie jako cyniczna

kwadratura czaszek albo wariacja przedstawiająca Guernicę

w trakcie karnawału na moment przed nalotem

dosyć scena czeka czas wkroczyć na trotuar i straszyć

laserem źrenic mając usta tak rozciągnięte

 

jak ręce Wenus z Milo

II nagroda

MIŁOSZ KAMIL MANASTERSKI

Najmniejszy brat

 

święty Franciszek

jeździ pekaesem

 

zziębnięty czeka w blaszanej wiacie

jak w kapliczce

 

kierowca nie pyta go o bilet

pasażerowie nie zauważają

 

taki wychudzony święty

zawsze w letnich butach

cieniutkiej kurteczce

 

siada z tyłu autobusu

obok śpiącej Klary

 

wysiada zawsze przy lesie

sprawdza czy paśniki pełne

 

świętymi dłońmi

zrywa wnyki

 

modli się za ptaki

by szczęśliwie wróciły

na wiosnę

Wyróżnienie

IZABELA PRAGER

***

zimna łuna łasi się do samotnego miasta

w bezpiecznej odległości siedzi ona

wtulona w swoją ciemność jedwabny szal zapach księżyca tęskniąca za człowiekiem którego nie ma nie było nie będzie

 

miłość

bez przyczyny krzyku i milczenia

 

rozmawia z gwiazdami

Wyróżnienie

URSZULA KOPEĆ

Wieśniaczki Gierymskiego wciąż rozmodlone

 

odcięte od tła twardym obrysem

uderzają czystością ludu

 

grabią galopujące smutki

panoszące się po rozstajach

chowają do zapasek i zastygają

w dotyku traw kołysanych dzwonami

 

bez piętna targowiska drżącymi

wargami dotykają słów

które w płomieniu ciszy jak przepiórki

rozpryskują się w powietrzu

 

trwają wśród przemijających liści

w zmienności barw niezmienne

Wyróżnienie

MILENA MARIA RYTELEWSKA

Chopin. Półportret

 

Rozpryskują się palce na klawiszach.

krwawią klawisze

już są: ja tu     oni tam

oni tam    ja tu

oni   oni oni

 

patrzą na mnie, na moje palce biegnące jak dreszcz

po płaszczyźnie fortepianu, patrzą jak uciekam

a może gonię, może oni wiedzą za czym, może

chcą mnie złapać, może chcą To złapać,

może dlatego tak natrętnie śledzą, tropią,

strzegą a może czekają na najdrobniejsze choć

potknięcie o krawędź klawisza, na choć jeden

kaleki dźwięk.

 

czerwono i czarno, czarno i czerwono,

przystaję, przystają, w cieniu, ale przecież

i tak słyszę na plecach ich lepkie oddechy

i zniecierpliwione podrygiwania, a potem ruszają

w kolejny bieg i kluczą, plączą się opętani

mną czy muzyką przez sekretne przejścia

i moje tylko kryjówki.

 

czerwono i czarno, czarno i czerwono,

pamiętają czy nie pamiętają, rozpamiętują,

wierzą czy nie wierzą, próbują uwierzyć,

jak ja kochają i jak ja nie kochają, cierpią,

czarno, może zniknę, może mnie to preludium

pochłonie.

 

czerwono. może w nim utonę, może mnie nie znajdą

pod milczącą taflą.

 

gdzie jestem?

 

wszędzie, bo

byłem już wszędzie.

Wyróżnienie

ANNA DWOJNYCH

On, ja i reszta kosmosu

 

Tamto kochanie było wyjątkowo altruistyczne

choć jako jedynaczka jestem podobno przykładną

egoistką

a jednak

czarnych psów kotów chatki na kurzej nóżce z pełnym wyposażeniem

czy praktycznie rzecz biorąc wymiaru sprawiedliwości

w dresowym kapturze i z bejsbołowym orężem

nie angażowano

 

ludzie chętniej wierzą politykom niż w emocje

prawdzie jak filmy z manifestu Dogme

te kilka znudzonych księżyców urwanych z choinki

nieprzespane dłonie czy rzęsy w kałuży

 

ktotoskądtozjakiegopowodu

gorzejniemoglaśwybrać

powoduje raka i choroby serca

im mniej znany świat przedstawiony tym ryzyko większe

 

słyszałam jak artysta oburzał się

że wszyscy szukają Sensu

czy to sztuka czy coś znaczy a bo co

autor miał na myśli

 

w powyższej historii to zadanie może wydać się

niektórym równie trudne zapewniam

podmiot liryczny ma się dobrze i nie żałuje

usypiania zegarowych kukułek a przede wszystkim

że istnieje ktoś dla kogo

miało się ochotę ładnie składać serwetki

Wyróżnienie

BARTOSZ KONSTRAT

Contes barbares

 

Praage przyrządziła już obiad i myślała o Irvingu, który został na wsi,

 

z pewnością zaspokaja się teraz w stodole patrząc na grube tyłki

dojarek,

 

strzepnęła papierosa,

drganie, gałęzie młodej lipy drgają wyraźnie,

 

wczoraj przyśniły jej się czaszki zanurzone w ogniu, chciała

zadzwonić do Eleny, ale bała się jej lekceważącego śmiechu,

 

potem nie mogła usnąć, wyobraziła sobie, że Ir leży obok niej,

zamknęła oczy i dotknęła ciepłych żeberek stojącego obok grzejnika,

 

rano poszła kupić rajstopy, jaśniejsze niż zwykłe, chciała

przyciągnąć ich wzrok, jeżeli kiedyś, to teraz, mogą mnie zniszczyć,

 

poczuła się przez chwilę nietykalna,

 

Irving może teraz być w oborze, ścieli pod krowy i czyści kobyły

przejeżdżając zgrzebłem po ich gładkich zadach,

 

światło wpada przez małe okienka, może właśnie przypomniał ją sobie,

trzymając zgrzebło w dużej dłoni, drugą odgarnie brązową grzywę,

 

wyjrzała przez okno: dwaj mężczyźni we frakach idą w kierunku

parku,

 

jeden z nich prowadzi rower,

 

dziecko biegnie w kierunku kratki ściekowej, która nagłe się zapada.

Wyróżnienie

SZYMON RATAJCZAK

***

 

Głaszczę ciszę za uchem jak starego psa

Niektórzy biegną jak zachody słońca

 

Patrzę w bulaj

kubka Czekam na spóźnione

Nieszczęścia

Wyróżnienie

ADRIAN STELMASZCZYK

***

 

pomiędzy spopielonymi konarami drzew

przemykają ukradkiem cienie

tych co są choć ich nie ma

 

wszystkie one zmierzają ku mgle

by przywdziawszy mleczny całun

dotknąć drogi też mlecznej zresztą

 

ja który jestem choć mnie nie ma

wyjdę spomiędzy zgliszczy drzew

i przemknę ukradkiem tam

gdzie nic nie ma

 

być może nikt nie zauważy

a ja -jak umrę –

nie powiem nic mamie

Wyróżnienie

WOJCIECH ŚLUSARCZYK

Człowiek i ptak wobec końca

 

widziałem śmierć człowieka

i śmierć ptaka

człowiek umierał w szpitalu

ptak w parku o świcie

 

śmierć człowieka nie miała nic w sobie –

otwarte usta ślina i zęby żółte

skóra i włosów kilka w nieładzie

oczu mętna sadzawka pod rzęsą

 

taki zużyty banał – worek sparciały

z kroplą wilgoci

 

śmierć ptaka była aktem majestatu

zawieszoną nutą pieśni głosu gałęzi

gdy zachwiał się ptak by spaść

znieruchomieć

 

kwintesencja prawdy – pneumy

z plamką krwi u dzioba

 

śmierć człowieka pozbawiona była barw

ptak umierał w tęczy

 

człowiek kończył wbrew sobie ptak

wypełniał rolę

 

zazdrość wobec ptaka

tylko to czuję

Wyróżnienie

MAGDALENA MAŁGORZATA ŚWIĘCICKA

Poprzez i pomiędzy

 

cmentarze są pełne ludzi niezastąpionych.

poczekam jednak, by ci to powiedzieć osobiście

i kiedy usiłuje wspomóc dobroczynność nie przestaje być rzeź-

nikiem

na lekcjach humanizmu brakuje chętnych aby przejąć winę.

dewaluacja postępuje szybciej niż ścieżka prawa;

bliżej czekania, wiarołomności przypuszczeń

to idealny moment, by zatrudnić bezstronnego arbitra.

bezczelna konstrukcja, cała elastyczność bawi zanikanie.

wrażenie dociera jakoś do moich trzewi

wierzę, że to, co widzimy, w jakiś sposób tworzy fundament

naszego świata

w zakamarkach umysłu machałam milczącej paradzie chwil,

podczas narodzin miejsca i czasu następują wzajemne

modyfikacje i w tym kryje się nasza słabość, podobnie jak nasza

siła.

tym wszystkim i jeszcze samą perspektywą,

być może emigracja znikąd donikąd,

poprzez i pomiędzy minerałami i ogniami pustki,

uwolnienie od ziemi, powietrza i wody.

obiecuje w końcu nie powtarzać

unosząc dłonie do sufitu – sacrum w fazie niematerialnej.

nic nie ma prostych linii znaczeń,

łatwo znikać w konfliktach zbrojnych,

emocje, plany, uczucia i cele dostrzegam jako wiry fali,

płynącej przez miasto faktów,

wolno budowane na grobie daw­nego ja.

akt jest aktem

najwyższe jest zadośćuczynienie, jakie może ofiarować

świat godziny pierwszej za zmiany dokonane

doprowadza tę skłonność do ekstremalnych wymiarów,

aby być karykaturą manii obecnej w każdym z nas.

a w takim razie czy to naprawdę istotne,

którzy z nas są zdrajcą

w sobie.

jesteś zbyt dobrym człowiekiem, by się marnować w tym bała-

­ganie,

bronić czegoś, co już się rozpada.